-
to się nazywa zima!
Hu hu ha, nasza zima zła! Wiedzieliśmy, że w górach jest naprawdę sporo śniegu. Dodatkowo napadało jeszcze w nocy. No i ten mróz, aż -11C. Mimo tego zdecydowaliśmy się na wyjazd. Nie miała to być długa eskapada lecz krótka wycieczka, niemal spacer, bo tylko 8 km. Jednak na miejscu przekonaliśmy się że śniegu spadło znacznie więcej niż mogliśmy przypuszczać.
-
jeszcze raz o Kościelcu
Mija tydzień odkąd Miłosz zdobył Kościelec. Była to wymagająca i długa wędrówka chociaż wcale nie najtrudniejsza jaką pokonaliśmy do tej pory. Po tej wyprawie zdecydowaliśmy się nie wracać z dzieckiem przez jakiś czas w wysokie góry.
-
ruszamy na wyprawę!
Maj nie zachęcał do wyjazdów. Deszcz i zimno skutecznie zniechęciło nas do wycieczek w góry. Dzisiaj wreszcie zaświeciło długo wyczekiwane słońce więc ruszyliśmy w góry.
-
w góry!
Prognoza pogody na weekend majowy nie zachęcała do wyjazdu. Jednak jesteśmy tak spragnieni górskich wypadów, że nawet poranny deszcz nas nie zniechęcił.
-
wędrówka w czasach zarazy
Wróciliśmy na górskie szlaki! Ale nam tego brakowało. Długo zastanawialiśmy się nad trasą. Niestety Słowacja i Czechy nadal pozostają poza naszym zasięgiem.
-
Wielka Racza po raz czwarty
Wiosna rozgościła się na dobre. Mam nawet wrażenie, że nastała zaraz po jesieni. Zupełnie inaczej jest w górach. Tam zima ma się dobrze i panuje na całego!
-
zimowa Rysianka
Długo czekaliśmy na taki dzień jak dzisiaj. Marzyła nam się zimowa wyprawa w góry. Niestety tegoroczna zima jest wyjątkowo ciepła i to nawet w górach.
-
żegnamy jesień
Ostatnia wycieczka w góry w tym sezonie! Dzisiaj pożegnaliśmy polską złotą jesień i oficjalnie zakończyliśmy sezon wyjazdów w góry 2019. A przynajmniej na razie nie planujemy żadnych wycieczek. Tegoroczna jesień była wyjątkowo ciepła i słoneczna. Aż trudno uwierzyć, że zbliża się listopad. Na szlakach tłumy ludzi, schroniska oblężone, parkingi pełne. Nasza wędrówka to nadal odkrywanie Beskidu Śląsko-Morawskiego i nadal jesteśmy zachwyceni tym pasmem. Miłosz na szlaku poradził sobie dobrze. Utrzymywał dość szybkie tempo marszu, kilka razy się potknął, a dwa razy niegroźnie się przewrócił.
-
trafiliśmy do raju!
Kto chciałby poczuć się jak w Bieszczadach, ale bez tłoków na szlakach niech rusza na Wielką Fatrę! Rozległe połoniny, dzika natura i pustki na szlakach. A do tego doskonale widoczne Tatry, Wielki Chocz i Beskid Żywiecki. Wielka Fatra jest jedynym znanym mi miejscem, z którego widać całą Małą Fatrą, zarówno część Luczańską i Krywańską. A na południe równie pięknie widoki, niestety to jeszcze dla nas teren nieodkryty. Ostredok, na którym dzisiaj byliśmy to najwyższy szczyt Wielkiej Fatry. Jednak wdrapać się na niego to nie takie proste. Planując trasę wędrówki myśleliśmy, że jest jakiś błąd. Pierwsze trzy kilometry wędrówki to aż dwie godziny marszu. Niestety okazało się to prawdą. Zajście tym…
-
wielka przygoda na Wielkiej Fatrze
Poranek przywitał nas chłodem i pięknym słońcem. Każdy z nas musiał założyć rękawiczki, czapkę i kurtkę. I tak ruszyliśmy po raz pierwszy na szlaki Wielkiej Fatry. Ale to nie jedyna nowość jaka dzisiaj się przydarzyła. W czasie naszej długiej wędrówki (na szlaku spędziliśmy aż 10 godzin) Miłosz wyprzedził dwójkę dorosłych turystów! To chyba dlatego, że szlak był naprawdę trudny. Podejście na Ostrą (nasz pierwszy cel na dzisiaj) było jak sama nazwa wskazuje dość ostre. Łańcuchy, skały i przejście przez skalne okno to tylko część atrakcji. Za to widok cudowny! Po dzisiejszej wycieczce dodajemy Wielką Fatrę do naszej listy najpiękniejszych pasm górskich. Dalsza część wędrówki to jeszcze piękniejsze widoki. Schodząc z…